Forum  Córy Ciemności Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Inny Świat

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Córy Ciemności Strona Główna -> Nasze opowiadania / Jowi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jowi
Indygo aura (Grafik)



Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ddz

PostWysłany: Wto 11:10, 15 Lut 2011    Temat postu: Inny Świat

Wypadałoby coś dodać, skoro Amy i Summer już zaczęły ;) A więc oto opowiadanie, które napisałam, gdy miałam 13 lat ;] Nikomu go nie pokazywałam [i pewnie nie pokaże :P], więc jesteście pierwsze [i zapewne jedyne], które to przeczytają ;)

Dedykt dla Zoey, gospodarza tego forum ;)

Prolog.
Chwyciłam bluzę i wybiegłam z domu. Czułam się okropnie. Szybko zbiegłam ze schodów i stanęłam na podwórzu. Założyłam mój ulubiony dres w smoka. To moja jedyna pamiątka po mamie. Umarła, gdy byłam mała i zostawiła mi tylko tą bluzę, w której sama chodziła. Resztę moich pamiątek wyrzuciła wiedźma, Iris. Opiekuje się nami - moim tatą, mną i dwoma moimi siostrami - od kilku lat. Nie wiem gdzie tato ją spotkał. Jest bardzo irytująca. Na nic mi nie pozwala, a teraz miała czelność zabronić mi spotykania się z przyjaciółmi. Tego już było za wiele. Miałam tego dość i uciekłam.
Była godzina 21. Słabe światło latarni oświetlało podwórko. Przebiegłam między ogródkami i znalazłam się na polach. Kocham wolne przestrzenie, a tu, na polach, jest ich wiele. Ruszyłam w stronę Rzeczki, dotarłam do murów dawnego boiska. Kiedyś tu było moje schronienie. Oparłam się plecami o zimne cegły. Spuściłam oczy, było mi tak smutno... tak dziwnie smutno jak nigdy dotąd. Strasznie brakowało mi mamy. Postanowiłam, że pójdę do taty. Naprawdę starał się, żebym była szczęśliwa. Nie dogadywałam się z macochą, fakt, ale na niego zawsze mogłam liczyć.
Szybkim krokiem minęłam boisko i gospodarstwo. Usiadłam nad Rzeczką, na mostku, który tak bardzo lubiły moje przyjaciółki. Chwilę wpatrywałam się w wodę, miałam wrażenie, że widzę w odbiciu twarz mamy. Była zatroskana. Wszyscy mi mówili, że jestem do niej podobna. Często się tak wpatrywałam w wodę, bo to mnie uspokajało. Wpadałam w jakiś trans i traciłam rachubę czasu. Kiedy się ocknęłam, było wpół do dziesiątej. Poszłam w stronę fabryk, przeskoczyłam przez płot i znalazłam się na terenie pracy taty. Był fizykiem teoretykiem i zajmował się wszechświatami równoległymi. Weszłam przez otwarte okno i szybko zeszłam w podziemia. Wiele razy robiłam takie numery, więc nikt mnie nie widział. Stanęłam w przejściu. Czekałam chwilę, wreszcie ktoś mnie zauważył.
-Panie Psorze, córka do pana... – powiedział współpracownik taty. Tato popatrzył na mnie, odczytał z mojej twarzy wszystkie dręczące mnie myśli i oddał bloczek z papierami jednemu z pracowników, po czym podszedł do mnie.
-Co się stało?
-Tak trudno zgadnąć? - odpowiedziałam pytaniem.
-Poczekaj, muszę skończyć eksperyment i pójdziemy na spacer - uśmiechnął się. Skinęłam głową, a on wrócił do stołu i nacisnął czerwony guzik.
-UWAGA! uważajcie na siebie! to jest nie przetestowane! Jak ktoś coś poczuje, niech krzyczy! - usłyszałam głos jednego z naukowców. Pech chciał, że ja zaczęłam znikać. Przestraszona, zawołałam tatę, ale w połowie wyrazu "tato", zatkało mnie. Obok mnie zaczęła się pojawiać taka sama dziewczyna. Ja poczułam zawroty głowy i straciłam przytomność.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 14:19, 15 Lut 2011    Temat postu:

Genialne!!! Sama mam trzynaście lat, ale nie mam takiego talentu ;D Co będzie dalej z główną bohaterką???

PS Tak jak wy jesteście pierwszymi osobami, które przeczytały moje opowiadania ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AmyLee
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bytom ; d

PostWysłany: Pią 21:09, 18 Lut 2011    Temat postu:

Fajnie , i ty to nadal trzymasz ;d
Mi się podoba, bardzo fajne choć troszkę króciutkie;>
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 21:43, 18 Lut 2011    Temat postu:

Krótkie może być byle żeby było fajne, a jest ^^
Będzie z tego następna część, Jowi???
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jowi
Indygo aura (Grafik)



Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ddz

PostWysłany: Sob 12:52, 19 Lut 2011    Temat postu:

Pewnie, że jest :P Mam to skończone na dysku, ale jest trochę długie, więc chciałam Wam częściami wklejać :) Tylko tak raz na tydzień mniej więcej będę pisać, bo więcej mogę mieć problem z czasem :)

Dla Summer :)

Obudziłam się w lesie na miękkiej trawie. Zdziwiłam się, bo wszystko wokół wydawało się zupełnie inne - drzewa rosły jakby większe i potężniejsze, a ich wielkie korony zasłaniały niebo. Przez to panował tam półmrok.
Miałam na sobie skórzaną tunikę w kolorze ciemnego różu z czarnymi rękawami. Buty były lekkie, kończyły się pod kolanami. Strój był nawet ładny, chociaż nigdy nie lubiłam różowego i sama bym nie ubrała czegoś podobnego.
Oparłam się plecami o drzewo, które rosło najbliżej mnie. Bolała mnie głowa i mdliło mnie, więc trudno było mi się skupić. Zastanawiałam się nad tym, co mnie spotkało. Czy to był sen? Chciałam w to wierzyć, ale gdyby tak było, pewnie szybko bym się obudziła we własnym łóżku. Tymczasem czas mijał, a ja dalej tkwiłam w dziwnym miejscu pod wielkim drzewem.
Ojciec często mi opowiadał o swoich teoriach i odkryciach. Wszystko, co mnie spotkało, wskazywało na to, że taty teoria o istnieniu wszechświatów równoległych okazała się prawdziwa. A to był właśnie jeden z nich. Coś spowodowało, że zmieniłam się miejscami ze mną w tym świecie!
Porażona tym wnioskiem, wstałam. W oddali słyszałam dziwne dźwięki, głosy, albo raczej warknięcia i pomruki. Przeszły mnie ciarki. Musiałam spotkać jakieś stworzenie, którego domem był ten świat, i dowiedzieć się, kim tu byłam. Ruszyłam w kierunku, skąd dochodziły dźwięki. Im byłam bliżej, tym bardziej się bałam. Z czym miałam się zmierzyć? Ogromnym pająkiem, dzikim psem, nieprzyjaznym człowiekiem?
Po kilkunastu krokach weszłam na polanę. Zobaczyłam dwie wielkie i potężne postacie walczące ze sobą. Jedna z nich przypominała człowieka, dokładniej chłopaka. Problem w tym, że podobny był również do wilka. Miał ogon, pazury, kły i uszy, czarne włosy i szare oczy. Był też wyższy, w ogóle większy od normalnych ludzi. Walczył z czymś podobnym do węża. To coś było tylko dużo, dużo większe i bardziej oślizgłe.
W pewnym momencie wilk złapał węża w szpony i rozerwał go na pół. Ogrom siły, jaką pokazał wilk, przeraziła mnie i unieruchomiła na dłuższą chwilę. Tylna część węża uderzyła w drzewo obok mnie, które pękło jak zapałka i runęło na mnie, a mi ledwo udało się uciec.
-Wreszcie jesteś, Ami. Długo musiałem czekać - warknął wilk, nieco zmniejszając swoje rozmiary. Teraz był tylko o głowę wyższy ode mnie.
- My się znamy? – zlustrowałam go wzrokiem.
- Nie zgrywaj się... przecież wiem, że to ty - mruknął i wytarł ręce w kawałek szmaty.
- Jaka ‘ty’? Pierwszy raz w życiu cię widzę – syknęłam. Denerwowała mnie jego arogancja i ton głosu. Teraz to on mnie zlustrował.
- Wyprali ci mózg – stwierdził sucho po chwili.
- Nie wydaje mi się. Więc… kim jesteś? - zapytałam otwarcie i założyłam ręce na piersiach.
- A ty? Skoro nie Ami, to kto? I radzę ci mówić prawdę – warknął i dla popisu zgniótł w ręce pień drzewa.
- Towarzyski to ty nie jesteś – mruknęłam – jestem Weronika. Pochodzę z Polski…
Wilk zaśmiał się.
- Gówno prawda - warknął - Wyglądasz jak Ami, a ona nie miała siostry bliźniaczki. Wiedziałbym o tym.
- Zapewne tak - przyznałam mu rację - Niestety, zamieniłam się z nią miejscami. Pochodzę, jak przypuszczam, z zupełnie innego świata. Więc, albo mi powiesz, gdzie jestem i co się tu dzieje, albo podaruj sobie wkurzające gadki i daj mi spokój - zmrużyłam oczy.
- Nie no, spoko, Ami, bez nerwów - przyjrzał mi się uważnie - Nie chcę nic mówić, ale w twoim innym świecie też taka jesteś? Wiesz, masz ogon... znaczy nie wyglądasz jak człowiek tylko jak ona.
Zamrugałam kilka razy zaskoczona
- Jaki ogon? Aaa!! to niemożliwe! - syknęłam do siebie i zakręciłam się dookoła, oglądając nową część ciała. – Cholera - skrzywiłam się, ale zaraz opanowałam i spytałam: - A kim ona była?
- Miała geny kota, dlatego wyróżniała się wśród ludzi. Była... Strażniczką.
Faktycznie, dopiero teraz zauważyłam, że mam kocie uszy, kły, pazurki i ogon. Usiadłam bezradnie na trawie. Nie umiałam się cieszyć z postępu naszej rozmowy. Odkryłam, kim byłam w tym świecie - tylko że w niczym mi to nie pomogło.
- Jestem nią z innego świata – jęknęłam – nie zrozumiesz, to się stało przez przypadek!
- Wypadek czy nie... teraz ty tu jesteś - wzruszył ramionami. - I musisz robić to, co ona.
- To znaczy?
- Musisz odnaleźć Kamień Kamień Światła. - odparł, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. Pewnie dla niego była, pomyślałam gorzko.
- Jaki? - spytałam słabo. Za dużo nowości jak na jeden raz, oj za dużo.
- On posiada wiele nazw. - odparł - To długa historia. Widzę, że naprawdę nie wiesz co tu się dzieje. - przyznał i oparł się o drzewo. - Mam ci pomóc w odnalezieniu go. Jestem Demonem Wilka. Ryo, do usług – ukłonił się lekko.
- Świetnie - mruknęłam - a gdzie ten kamyk jest?
- Tylko ty to wiesz - uśmiechnął się, kiedy spiorunowałam go wzrokiem.
- Ja?! Ciekawe skąd! Nawet nie wiem, gdzie jestem! - warknęłam. Rozbawiłam go moim wybuchem złości.
- Stojąc w miejscu nigdzie nie dojdziesz i niczego się nie dowiesz – zauważył.
- Czemu ty nie możesz poprowadzić? - zaproponowałam - Moim zdaniem, jako tubylec, lepiej się orientujesz.
- Ja jestem tylko pomocnikiem. - wzruszył niedbale ramionami - A ty masz część Kamienia i możesz wiele.
- Nic nie mogę bez pomocy, więc skoro esteś pomocnikiem, to prowadź – spojrzałam mu w oczy. Były niesamowite. Szare, ale jakby bez dna.
- Przyszliśmy z jednej z wiosek, stamtąd – wskazał w prawo – szliśmy w stronę Gór Piaszczystych, tam – wskazał ścieżkę przed nami. – Tam jest Jezioro Ognia – wskazał drogę w lewo.
- A tam? – odwróciłam się.
- Tam? Tam nie ma nic. Pustynia, gdzie mieszkają złe demony.
- Możemy pójść nad to jezioro? – spytałam.
- Dlaczego?
- Nie wiem. Lubię wodę – wzruszyłam ramionami.
- Tylko nie próbuj w nim nurkować - ostrzegł - To jezioro nie ma dna, sięga wnętrza Oryi...
- Czego? - spytałam zdziwiona. Co za pokręcone miejsce!
- Tak nazywamy ten świat. - odparł poważnie.
- Aha. A co jest we wnętrzu... Oryi?
- Ogień. Jego blaskiem lśni jezioro. Chodź, zaraz zacznie się ściemniać, a musimy jeszcze rozbić obóz. – ruszył przed siebie. Wzruszyłam ramionami i poszłam za nim. Pomyślałam, że to dziwne miejsce, ale bardziej mi się podobało niż w domu z Iris.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 13:35, 19 Lut 2011    Temat postu:

Dzięki, Jowi ;D Bardzo mi się podoba ^^ Czekam na więcej! Twoje opowiadania są świetne jak zawsze ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jowi
Indygo aura (Grafik)



Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ddz

PostWysłany: Śro 21:47, 23 Lut 2011    Temat postu:

To teraz czas na notkę dla AmyLee :P
Wydawało mi się, że droga nie ma końca. Szłam za nim i mijałam ciągle ten sam obraz, drzewa. Czasami coś przebiegło między pniami, ale nie wiedziałam, co to było. Drzewa też były inne. Miały grube pnie i konary, szerokie liście. Nie tylko żyły własnym życiem, ale również dawały schronienie innym stworzeniom.
Szliśmy bardzo długo w milczeniu. W końcu zaczęły boleć mnie nogi i postanowiłam się zbuntować. Usiadłam na trawie.
- Nie idę dalej - oznajmiłam z wyrzutem.
Blondyn, wyraźnie zaskoczony, odwrócił się i spojrzał na mnie z góry.
- Już niedaleko - stwierdził sucho.
- Mówisz tak od dawna – mruknęłam w odpowiedzi.
- Ale to prawda. - uśmiechnął się i podał mi rękę - Chodź, zobacz. Już widać kręgi światła przed nami.
Westchnęłam.
- Tak właściwie, to mógłbyś coś o sobie powiedzieć - stwierdziłam, wstając. Wytrzepałam bluzę z liści, które się do niej przyczepiły i stanęłam obok chłopaka. Przyglądał mi się dłuższą chwilę w zamyśleniu ale udawałam, że tego nie zauważyłam. Spojrzałam w stronę, w którą zmierzaliśmy od kilku godzin. Rzeczywiście, między drzewami zaczął pojawiać się prześwit nieba, ale taki trochę pomarańczowy. Nic nie podejrzewałam, bo w tym świecie wszystko mogło być zupełnie inne, niż w moim. Nawet niebo, u mnie błękitne, tu mogło okazać się pomarańczowe, a nawet zielone - niezbyt mnie ten fakt dziwił.
- Po co? - spytał w końcu. - Po co mam ci o sobie mówić, Ami?
- Bo cię nie znam - rzuciłam od razu.
- Nie musisz. Masz tylko znaleźć kamień, a ja mam pomóc - wzruszył ramionami.
- Ale chcę. Podróżujemy razem, zaufałam ci - powiedziałam beznamiętnie - Myślę, że mógłbyś się odwdzięczyć tym samym. Poza tym w jaki sposób mam znaleźć ten głupi kamień, skoro nic nie wiem o nim ani o tym dziwnym świecie?
- Klejnot został zniszczony na części, a ty musisz te części połączyć. To cała filozofia twojego przeznaczenia - odparł, ale jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć.
- Za co ty jej tak nie lubiłeś? - spytałam w końcu - Tej Ami? Co ona ci zrobiła, że jesteś taki sztywny i niemiły?
Przemilczał to pytanie. Nawet sądzę, że się zdenerwował. Odwrócił się i ruszył przed siebie. Wzruszyłam ramionami.
- Chociaż powiedz, jak się nazywasz - poprosiłam, nie dając za wygraną.
Zawahał się.
- Jestem Ryo - odwrócił się na ułamek sekundy - Mówi ci to coś?
- Nie - uśmiechnęłam się, ale on mnie zignorował. Ruszyłam za nim, w odległości kilku kroków. Pamiętałam, jaki był potężny i bałam się, żeby czasem nie stracił cierpliwości do mnie i mi nie zrobił krzywdy. Skoro nie chciał opowiadać po dobroci, mogłam spróbować go sprytnie podejść.
- Skoro niby ja jestem człowiekiem z genami kota - zaczęłam - To ty jesteś człowiekiem z genami wilka? - zapytałam, odruchowo zrównując się z nim. Szedł szybko, trudno było mi go dogonić, ale zawsze starałam się patrzeć rozmówcy w oczy.
- Ależ skąd - mruknął - Jestem demonem wilka.
Myślałam, że byłam przygotowana na wszystkie niespodzianki tego świata. Jednak to wyznanie mnie zaskoczyło do tego stopnia, że zaniemówiłam na chwilę. Zdaje się, że tym samym zdziwiłam samego Ryo, bo spojrzał na mnie przelotnie.
Pewnie wpadłabym na jakiś genialny pomysł, żeby ciągnąć tą rozmowę dalej, ale usłyszałam dziwny hałas w krzakach.
- Co to jest? - spytałam go.
- Powinnaś sama dobrze wiedzieć - warknął. Odsunęłam się od niego.
- Spokojnie.
- Ty to powinnaś czuć, nie raz ci powtarzałem, Ami - wyraźnie stracił cierpliwość. Ciekawa byłam, co powtarzał, ale najbardziej dziwne było to, że dalej mi nie wierzył. Myślał, że jestem tamtą dziewczyną!
W następnej sekundzie z krzaków wypadł wściekły zwierz. Był ogromy i przypominał szczura. Jego ogon miał z trzy metry, machał nim na wszystkie strony, a z paszczy wystawały ogromne, ostre jak brzytwa, siekacze. Stałam wmurowana w ziemię. To coś było kolejnym zjawiskiem w tym świecie, które mnie zszokowało.
- To jest demon, który połknął część klejnotu. - powiedział Ryo i cofnął się o krok, zostawiając mnie z przodu, przed zwierzem. - Musisz go pokonać i odebrać klejnot.
Nie wiedziałam wtedy, że Ryo mnie sprawdzał. Przyznał mi się dopiero później.
- Jak?! – jęknęłam. Zwierz zignorował Ryo, jakby w ogóle go nie było i skoczył na mnie. Uskoczyłam w bok przed jego łapą. Była olbrzymia. Mogłaby zgnieść słonia.
Co miałam robić? Najpierw miałam chaos w głowie, ale adrenalina i Najpierw uciekłam za drzewo. Wtedy jeszcze byłam sobą, byłam Weroniką z Polski. Zamknęłam oczy. Byłam kompletnie zdezorientowana. Chwilę później poczułam obok siebie ciepło.
- Nie bój się... - usłyszałam. Ktoś mnie tulił. Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam prosto w spojrzenie demona.
- Czego się boisz? - spytał ciepło. Drżałam. Nie rozumiałam, co robił - przecież przed chwilą zachowywał się tak, jakby chciał się mnie pozbyć.
Wtedy poczułam nagłe uderzenie od tyłu i przeleciałam kilka metrów. Strach i zaskoczenie zachowaniem Ryo uruchomiły w moim organizmie jakiś dziwny mechanizm. Przestałam się bać, a po prostu czułam, co miałam zrobić. Taki odruch, jakby zwierzęcy - pewnie wywołany przez kocie geny. Jeszcze zanim upadłam na ziemię, stałam się świadoma moich kocich atrybutów. Nastawiłam uszy, wyczułam mój ogon. Spadłam na cztery łapy, jak rasowy dachowiec. Zabolała mnie ręka, więć trochę się zachwiałam, ale mimo to uśmiechnęłam się pod nosem. Koty polowały na takie szczury. Byłam pewna, że dam radę go pokonać. Skoczyłam w stronę wroga. Nie myślałam w ogóle o tym, co robiłam. Pozwoliłam poprowadzić się impulsom. Naostrzyłam pazurki i drapnęłam go w paszczę. Odbiłam się od niego, zrobiłam salto w powietrzu i wylądowałam jak kotek. Tylko tyle, że bolała mnie ręka, chyba ją złamałam podczas pierwszego lądowania. Nie opanowałam tej sztuki w pełni.
Nagle coś się zmieniło. Byłam kotem, ale to nie wszystko. Kamyk, który miałam zawieszony na szyi, zaczął błyszczeć. Z kolei blizna, którą miałam na mostku od urodzenia jako znamię, zaczęła mnie parzyć. Poczułam, jak moc z kamienia przepływa do blizny i wzmacnia uczucie palenia. Nie było ono nieprzyjemne, jakby stanowiło część mnie. Skupiłam się na tej fali energii. Wokół mnie stworzyła się osłonka z ognia, a w dłoni pojawiła się ognista kula. Nie miałam pojęcia, skąd to się wzięło, ale stanowiło doskonałą broń przeciw szczurowi.
- Giń teraz... - spojrzałam na olbrzyma. Zaczął atak. Rzuciłam kulą, która celnie trafiła w brzuch giganta. Potwór zawył, a jego sierść w ułamku sekundy stanęła w płomieniach. Padł na ziemię, ale ja ogłosiłam remis. Blizna przestała parzyć, a kamień uspokoił się. Ten atak wyssał ze mnie tyle siły i energii, że osunęłam się na ziemię. Złapał mnie Ryo.
- No o taką walkę mi chodziło – powiedział – dobra byłaś...
Spojrzałam na niego wymownie.
- Chyba sobie żartujesz - prychnęłam. - O co ci chodzi? Najpierw nie chcesz mnie znać...
Przyłożył mi palec do ust.
- Ciii - szepnął - Musisz się przespać. Z tego co widzę, straciłaś dużo sił. W dodatku masz chyba złamaną rękę...
- Co? – powoli traciłam świadomość. Walczyłam z sennością, ale wygrywała. Nie docierały do mnie jego słowa, powtarzałam w myślach 'złamana reka', ale nie potrafiłam zrozumieć tych słów. Jakby były poza mną, gdzieś daleko.
- To mnie puść - poprosiłam słabo. Przymknęłam oczy. Nie miałam siły patrzeć.
- Nie ma mowy. Do jeziora jeszcze kawałek drogi – uśmiechnął się.
- Chyba nie będziesz mnie niósł?! - syknęłam, a złość chwilowo zaostrzyła moje zmysły.
- Będę robił, co uważam za słuszne - stwierdził.
- A ja chcę zejść...- mruknęłam, ponownie pogrążając się w śnie.
- Trudno - odparł.
- Jesteś cholernie uparty! Zawsze będziesz mi robił na złość?! – spytałam sucho.
- Zawsze... – potwierdził twardo. Czułam, że był rozbawiony, pewnie normalnie bym była wściekła, ale wtedy nie miałam siły na nic.
- Dziękuję za szczerą odpowiedź. - mruknęłam.
- Dobranoc – zakończył dyskusję. Pocałował mnie delikatnie w czoło. To odebrałam zaskakująco świadomie, ale nie miałam siły zareagować. Po prostu odpłynęłam w krainę snów, oparta o silne ramię Ryo. Tuż przed zaśnięciem pomyślałam, że mimo wszystko był wspaniale umięśniony.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Czw 15:29, 24 Lut 2011    Temat postu:

No, no... ;D Ciekawe czym Weronika/Ami nas jeszcze zaskoczy ^^ Świetne opowiadanie Exclamation Exclamation Exclamation
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jowi
Indygo aura (Grafik)



Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ddz

PostWysłany: Pon 16:42, 14 Mar 2011    Temat postu:

Chyba długo spałam, gdy się obudziłam słońce stało wysoko, a ja leżałam na trawie.
-Witaj śpiochu! – usłyszałam znajomy głos. – Jak się czujesz?
Zdziwiona, dałam radę tylko burknąć 'dobrze'. Nie przeszkadzało mu to, już ciągnął dalej:
- Zajmę się śniadaniem, a ty idź się przejść.
Zamrugałam kilka razy zszokowana. Skąd u niego ta nagła zmiana nastawienia do mnie? Wzruszyłam ramionami i poszłam brzegiem jeziora. Świeciło piękne, gorące słońce, a ja podziwiałam soczystą zieleń traw i nielicznych kwiatów. Wszystko tutaj było tak duże... Kilkanaście metrów dalej doszłam do rozwidlenia dróg. Jedna szła dalej brzegiem, ale jakoś prosto, druga wspinała się do góry. Poszłam przed siebie, wzdłuż brzegu. Po prawej stronie wyrastała coraz wyższa góra. Niedługo znalazłam w niej grotę. Była wyżłobiona w tej górze, a znajdowała się dokładnie naprzeciw obozu demona. Grota była olbrzymia i ciemna. Bałam się tam wejść, jednak ciekawość przezwycięża we mnie strach. Niepewnym krokiem weszłam do środka. Jak się później okazało nie była to dobra decyzja. Przeszłam pewną odległość, odwróciłam się. Było widać przejście. Przede mną rozlegał się piękny widok. W myślach porównałam to miejsce do migotliwych jaskini z władcy pierścieni.
Grota okazała się zamieszkała. Usłyszałam okropny ryk, po czym jakaś siła wyrzuciła mnie na zewnątrz. Wylądowałam na brzuchu. Z jaskini wyszedł kolejny stwór podobny z wyglądu do szczura. Zaczął miotać się i walić ogonem. Wstałam i otrzepałam ręce, a szczur w tym czasie wyłamał głaz z jaskini i rzucił we mnie. Uskoczyłam w bok. Zebrałam w sobie siły i zaatakowałam potwora Ogniem. Na tego jednak nie skutkowało. Otrzymałam w podziękowaniu cios w brzuch. Odleciałam kawałek i upadłam. Myślowo wciąż zachęcałam się do walki. Nie dokładnie zdawałam sobie sprawę, co powinnam robić - ale wierzyłam w zwierzęcy instynkt. Skoro miałam geny kota, miałam też ten instynkt. Chciałam na nim polegać.
'Czas na moc Kamienia!' pomyślałam krótko, kiedy kolejny raz bezradnie uskoczyłam w bok. Na łańcuszku miałam zawieszony kawałek Klejnotu.
-Źródło Życia! – krzyknęłam i skupiłam siły w Kamieniu. Skierowałam go na potwora. Tym razem wiązka ognia była tak silna, że przeciwnika zmiotło z powierzchni ziemi, a mnie odepchnęło do tyłu. Z wroga została tylko kupka popiołu i... kamień. Podobny do mojego. Podeszłam i zbliżyłam do siebie oba kawałki. Rozbłysły tak wielkim światłem, że zamknęłam oczy. Usłyszałam klaskanie. Ze szczeliny w ścianie za mną wyszedł jakiś zakapturzony mężczyzna.
-Brawo Ami... przeszłaś samą siebie... nie pamiętam, byś tak zaciekle walczyła z kimkolwiek. Raczej zawsze wszystko robił ten pchlarz, Ryo...
-A ty kim jesteś? – spytałam podejrzliwie. Nie znałam tutejszych mieszkańców. Nie wiedziałam, komu ufać, a komu nie.
-Nie żartuj... nie poznajesz mnie? – koleś zrzucił kaptur. Był podobny do Ryo, jednak był nieco mniejszy, a jego włosy były koloru białego. Niebezpiecznie się zbliżał.
-Odejdź ode mnie! – zawołałam.
-Daj mi Kryształ i sobie pójdę - zaoferował.
Zawahałam się, ale przycisnęłam odruchowo kamień do serca.
-Nigdy! - warknęłam. Złapał mnie za rękę. W reakcji obronnej poparzyłam go.
-Ostra jesteś... nigdy się nie poddajesz? – nastąpiła chwila ciszy. Nie miałam ochoty odpowiadać mu na to pytanie - widzę że będę musiał zadziałać siłą. – to mówiąc zaatakował. Odskoczyłam w bok. Skoczył w moją stronę i uderzył mnie. Gdyby nie to, że dużo sił straciłam w walce ze szczurem, to bym go pokonała. Upadłam i przeturlałam się po brzegu. Uderzyłam o ścianę groty.
-Łatwo poszło... – powiedział i znowu się zbliżał. Spojrzałam na jeziorko i na chłopaka. Stanęłam pod ścianą obok wejścia groty, od wody dzieliło mnie kilka metrów. Demon stanął przede mną.
-Oddaj Kamień... – w odpowiedzi wyostrzyłam pazurki i podrapałam go na twarzy.
-A ciebie nie można nawet na chwilę spuścić z oka... – usłyszałam znajomy głos. Ryo pojawił się w ostatniej chwili, żeby mnie uratować. Zanim jednak dotarł do mnie, chłopak, którego imienia nie znałam, znowu mnie uderzył, tyle że teraz większą siłą.
-Nie wiesz, że nie ładnie jest bić dziewczynę? – powiedział Ryo
-Witaj, bracie. Jak widzę znowu zajmujesz się tą... czarownicą - prychnął w odpowiedzi białowłosy.
-A ty kim jesteś? Demonem? Nie rozśmieszaj mnie - odparł twardo Ryo.
-Półdemonem, ale to się szybko zmieni - w oczach nieznajomego pojawił się błysk pożądania.
-Ciekawe jak chcesz to zrobić mruknął z powątpiewaniem Ryo.
-Choćby tak! – powiedział nieznajomy i skoczył w moim kierunku.
-Nie dam ci Kryształu!!! – krzyknęłam przestraszona.
- Sam go wezmę. – powiedział bez wahania.
-Jeśli jej się coś stanie, nie przeżyjesz tego, Ray... – warknął Ryo do brata.
-Od kiedy ty ją tak bronisz, co? Zawsze miałeś jej dosyć... – odpowiedział białowłosy. Ja w czasie ich rozmowy ledwie wstałam i chwiejnym krokiem biegłam w stronę jeziora. Drogę zastąpił mi Półdemon. Uśmiechnął się kątem ust i złapał mnie za rękę.
-Masz dość? Wielka Ami ucieka z pola bitwy?
-Puść mnie!
-Oddaj Kamień!
-Nie...
-Sama tego chcesz. – Ray, okazał się bardzo silny. Rzucił mną w skałę. Jęknęłam. Zbliżał się do mnie. Ściągnęłam z szyi klejnot.
-Ryo... łap!! – krzyknęłam i rzuciłam w jego stronę.
-Nie dawaj mi tego!!! – odkrzyknął. Jednak złapał. Jego sylwetka natychmiastowo się powiększyła.
-I co zrobiłaś?! – krzyknął na mnie Ray. Skierował się do szczeliny. – Żegnaj... jeszcze się spotkamy... – powiedział i zniknął. Ja zaś zostałam z Ryo. Dziwnie wyglądał. Miał teraz czerwone oczy i był olbrzymi jak te demony z którymi walczyłam. Podszedł do mnie i zrobił coś czego się nie spodziewałam. Rzucił mną z większą siłą niż Półdemon. Wpadłam do wody. Powoli się podniosłam i chwiejnym krokiem wróciłam na brzeg. Ryo kamień trzymał w ręku. Szybko pojęłam, że właśnie kamień muszę mu odebrać. Odskoczyłam w bok przed ciosem. Stanęłam obok niego i złapałam go za rękę, w której trzymał Diament. Poparzyłam trochę jego łapę, otworzył ją i zabrałam mu Kamień. Jednak on w tym samym czasie wykonał energiczny ruch ręką. Puściłam się i wylądowałam pod ścianą. Demon nie zmieniał się.
-Obudź się! Proszę! – krzyczałam. Na nic. Tylko tym razem uderzył mnie i znowu przeturlałam się po brzegu wpadając na koniec do wody.
Nagle nie wiadomo skąd wrócił Ray. Demon zaszył się w grocie, nie wiem co się z nim działo. Wszystko mnie bolało od ciągłych uderzeń, jednak z wielkim wysiłkiem wyszłam z wody.
-Uparta jesteś – usłyszałam. Półdemon przyglądał mi się dziwnie.
-Nie dostaniesz tego!!! – krzyknęłam. Ten jednak kpiąco odpowiedział.
-Przestań... przecież wiesz że mnie nie pokonasz.
-Może i tak, ale dopóki żyję, nie dostaniesz go - odparłam hardo. Jedyne, czego tutaj byłam pewna, to tego, że musiałam chronić kamienia za wszelką cenę. I nikomu nie mogłam ufać.
-Czyli chcesz umrzeć? Szkoda... – nie czekając na nic zaczął atak. Mimo wielkiego zmęczenia uciekłam mu. Spróbowałam ostatni raz zaatakować. Stworzyłam kulę ognia i skierowałam ją na Półdemona. Ten jednak złapał kulę w rękę i wrzucił do jeziora. Widać byłam już tak słaba, że moje ataki nie stanowiły zagrożenia. Otrzymałam kolejny cios w brzuch, oczywiście uderzyłam o ścianę i osunęłam się pod nią. Nie miałam już na nic siły.
-Nie dam rady... – jęknęłam przez zamknięte oczy.
-Nie musisz.
Ryo wrócił tak niespodziewanie, jak zniknął. Przytulił mnie. Gdy otworzyłam oczy Ray zniknął.
-Gdzie on się podział? – spytałam trochę zdziwiona, że nie dobił mnie. Demon mnie puścił.
- Ray jest moim bratem, półdemonem. Jest z tego powodu zazdrosny. Chce dostać Diament, myśli, że od tego będzie mocniejszy. Widziałaś co się stało, gdy ja dostałem Kamień. tak się stanie z każdym demonem. jeśli dostanie go stanie się okrutny, potężny. Nikt go nie pokona. Tobie to się udało, i nikomu tylko tobie się to może udać. - powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Na mnie nie działa jego moc?
-Nie, ty nie jesteś demonem, tylko człowiekiem, ale posiadasz kocie geny. Boję się, że mój braciszek będzie chciał cię zabić. Nie zrezygnuje dopóki go nie dostanie. Tylko ty stoisz mu na przeszkodzie.
-Ale przecież Kamień nie jest kompletny. - zauważyłam.
-Nie ważne, ty posiadasz jego najważniejszą część. Idź już spać, miałaś dzisiaj ciężki dzień.
-Dlaczego go nienawidzisz?
-Koniec rozmowy. – poinformował mnie demon i poszedł rozpalać ognisko. Westchnęłam zrezygnowana i szybko zapadłam w regenerujący sen.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 16:43, 15 Mar 2011    Temat postu:

Ale Ryo jest tajemniczy... Świetne opo. I fajny braciszek. Zastanawiam się kto jest ich rodzicami. Ciekawe, ciekawe...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jowi
Indygo aura (Grafik)



Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ddz

PostWysłany: Sob 22:30, 09 Lip 2011    Temat postu:

Tym razem nie było tak miło jak ostatnio, demon obudził mnie o wschodzie słońca.
-Wstawaj! Musimy iść. – potrząsnął mną. Zaspana, przeciągnęłam się i ziewnęłam.
- Dokąd? – spytałam, ale demon złapał mnie za rękę i podniósł. Wyraźnie mu się spieszyło.
-Niebezpieczeństwo się zbliża. – poinformował mnie tylko. Powoli przyzwyczajałam się, że wszystko tutaj było jedną wielką tajemnicą. Nie zadawałam więcej pytań, tylko wzruszyłam ramionami. W tym czasie Ryo pokręcił się przy brzegu i nagle wyciągnął z pobliskich krzaków łódkę. Zamrugałam kilka razy zaskoczona tym dziwnym wydarzeniem, ale nie skomentowałam tego. Ryo musiał odczytać pytanie z mojej twarzy, bo uśmiechnął się łobuzersko i powiedział, że to jezioro jest często przepływane przez ludzi, którzy potem ukrywają swoje łódki w krzakach i naiwnie wierzą, że w ten sposób zapewniają im bezpieczeństwo.
- Czyli to tak jakby kradzież? - zapytałam spokojnie. To tłumaczyłoby jego łobuzerski uśmiech.
- W pewnym sensie. Nie marudź, wskakuj - warknął na koniec. Chyba nie miał dobrego humoru. Nie odzywałam się już więcej. Ryo wiosłował, a ja podziwiałam kryształową wodę. Była przezroczysta, widziałam dno – różnokolorowe i różnokształtne kamienie. Zdziwiłam się, że nigdzie nie pływały żadne ryby ani zwierzęta wodne. Dopłynęliśmy na środek jeziora, gdy usłyszałam jakiś dziwny dźwięk. Dobiegał z wody, dokładnie pod naszą łódką. Nagle coś podniosło łódkę do góry i roztrzaskało ją na kawałki. Spadłam do wody. Zobaczyłam olbrzymiego węża wodnego. Pomyślałam gorzko, że wolałabym, aby moje spostrzeżenie o braku życia w wodzie było prawdziwe. Ryo spadł z drugiej strony. Zobaczyłam jak Ryo skacze na węża i przebija mu gardło pazurami. Potwór zaczął się szamotać i strącił demona do wody. Dotknęłam stwora od tyłu i przepaliłam go. Niestety potwór zdawał się być odporny na moją moc. Otrzymałam cios ogonem w głowę. Zachłysnęłam się wodą i zaczęłam tonąć. Po chwili obok mnie spadał wąż, nieżywy, a do mnie podpływał Ryo. Podałam mu swoją rękę. Wyciągnął mnie na powierzchnię.
-Beznadziejna jestem co? – mruknęłam tylko.
-Nie jest tak źle... – burknął demon.
-Przepraszam.
-za co? –spytał zdziwiony Ryo.
-masz przeze mnie same kłopoty.
-przywykłem, teraz musimy się stąd wydostać... i to szybko.
Ryo wydawał się zaniepokojony. Nie wiedziałam, co go tak denerwowało, ale bałam się pytać. Nagle przypomniałam sobie o diamencie, który zniknął.
-zaraz! Gdzie jest... diament! – krzyknęłam. – zostań tu! – zanurkowałam w poszukiwaniu.
-mam cię bronić! – usłyszałam tylko za sobą. Byłam tak beznadziejna, że mi nie ufał. Dopłynęłam na dno i uświadomiłam sobie, że nie dam rady wypłynąć. Zabrakło mi powietrza. Mimo to złapałam sznurek z kryształem. Zaczęło mi brakować tchu. Wszystkimi siłami próbowałam wypłynąć ale... coś mnie złapało za nogę i ciągnęło w dół. Zaczęłam się szamotać. Kiedy zaczęłam tracić przytomność demon po raz kolejny złapał mnie za rękę, ale nie udało mu się mnie wyciągnąć. Spłynął niżej i przeciął to coś, co mnie trzymało, a potem już bez większych problemów wyciągnął mnie na powierzchnię. Byłam wyczerpana.
-Ocknij się!! Dasz radę... no... już!! – mówił do mnie. Ja, jak przez mgłę widziałam go, równie słabo słyszałam. *Nie zasypiaj!!!!* - powtarzałam w myślach.
- odezwij się!!! – krzyknął. Dopiero to mnie trochę oprzytomniło.
-Co teraz robimy? – spytałam półprzytomnie.
-Musimy dopłynąć do brzegu.
- Aha – wykrztusiłam tylko. Demon złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę brzegu. Sama też trochę płynęłam. Płynęliśmy długo, w pewnym momencie słońce zaczęło zachodzić. Widziałam już brzeg. Ale... zanurzyłam się pod wodę. Bezradnie stwierdziłam, że nie dam rady. Demon mnie puścił, kiedy wreszcie zaryłam kolanami o dno. Wyczerpana zaczęłam iść na czworakach, w końcu padłam na plecy i tak już zostałam. Obok mnie stanął po chwili demon.
-Żyjesz?
-Jeszcze tak. – odpowiedziałam cicho. Demon wziął mnie na ręce. Nagle zza drzew wyłonił się Ray. Miałam wrażenie, że nas śledził.
-Kundlu, teraz nie mam dla ciebie czasu. – poinformował go od razu demon. Chyba miał jeszcze dużo sił.
-Nie ma sprawy... pchlarzu... nie przyszedłem do ciebie. – to mówiąc patrzył się na mnie. Wyglądałam chyba jak nieżywa, bezwładnie leżałam w ramionach Ryo.
-Nawet do niej nie podchodź. – warknął Ryo. Położył mnie na brzegu. – jesteś zdolny do aż tak nieuczciwej walki o klejnot?
-Co masz na myśli?
-Ona teraz nie może walczyć... jest na to za słaba.
-Ale ty możesz.
-Nie ja jestem opiekunem klejnotu.
-To w takim razie zrobię inaczej, porwę ją i zaczniemy walkę gdy się ocknie. - mrunkął Ray.
-Nie wierzę ci – odparł twardo demon. – żeby ją dostać, musisz najpierw pokonać mnie, potem ją, bo jak myślę z własnej woli się do ciebie nie przyłączy.
-żaden problem.
Tyle tylko udało mi się zarejestrować z ich rozmowy. Potem Ryo chyba położył mnie na piasku i poszedł walczyć.
Po dłuższej chwili walki z własną słabością zmusiłam się, żeby się podnieść i spojrzeć dookoła. Zobaczyłam jak Ryo przegrywa, a Ray szykuje się do ostatecznego ciosu. Przeklęłam się w duchu, wstałam i podbiegłam do demona. Stanęłam między nim a Ray`em. Zastąpiłam drogę półdemonowi, ten z rozmachem uderzył we mnie. Dostałam mocny cios w plecy. Ten cios miał w końcu zabić demona. Zamknęłam oczy i osunęłam się na kolana.
-Ami! – zawołał demon. Stanął za mną i oparł mnie o siebie. Nie udało mi się odpowiedzieć. Czułam się po prostu bardzo zmęczona.
-Hej bracie... nie wiedziałem że ci na niej tak bardzo zależy – zaśmiał się Ray. – co tu jest grane, bo raczej miałeś jej dosyć parę dni temu.
-Nie ważne – warknął zdenerwowany demon. – odejdź stąd, albo zabij nas od razu. bardzo proszę, zrób to jak ci tak bardzo zależy! Zabierz kamień i zgiń przez niego. – gdy się rozejrzał dookoła, półdemon zniknął.
*Znowu to samo – pomyślałam zirytowana. Ryo wziął mnie na ręce. Nie wiem, co było potem, bo zasnęłam. Znowu. Bycie człowiekiem bywa bardzo uciążliwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 17:07, 12 Lip 2011    Temat postu:

Ha ha^^ Ja znam zakończenie ;P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jowi
Indygo aura (Grafik)



Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ddz

PostWysłany: Wto 23:04, 12 Lip 2011    Temat postu:

Ty tak, ale wydaje mi się że wypadałoby zakończenie tutaj też umieścić ;D tym bardziej że wpisując wszystko tu, przy okazji mam możliwość edytowania i poprawienia szczegółów :P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Śro 8:06, 13 Lip 2011    Temat postu:

W tym co mi przesłałaś to rzeczywiście było kilka błędów. Poza tym reszta na pewno będzie ciekawa zakończenia^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Córy Ciemności Strona Główna -> Nasze opowiadania / Jowi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin