Forum  Córy Ciemności Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Piekielne Anioły
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Córy Ciemności Strona Główna -> Nasze opowiadania / Summer
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 19:44, 19 Lut 2011    Temat postu: Piekielne Anioły

To dla was wszystkich.

Piekielne Anioły

To, że wygląda jak anioł nie znaczy, że nim jest...

Rozdział pierwszy:

Na imię miał Wiktor.
Najlepiej zapamiętałam jego oczy. Czarne i głębokie jak noc, głęboko osadzone w czaszce jak oczy cyganów. Wszystko w nim było jakieś takie ciemne. Skóra była śniada, a włosy czarne i lśniące sięgające szerokich ramion. Wszystko w nim było jakieś takie potężne i przerażające. Wyglądał jakby uściskiem dłoni mógł pogruchotać mi nadgarstek. Takie przerażające były jego mięśnie.
Pomimo to poczułam do niego sympatię. Jestem pierwszy raz w Zakopanym. Są tutaj wspaniałe tereny łowieckie, a moi koledzy uwielbiają gonić za lisem. A ja też to lubię. Dlatego wynajęłam sobie jedną z posiadłości pana Wiktora Wiktorowskiego. Pomyślałam, że dobrze by było gdybym odwiedziła tego dziwnego człowieka.
- Pan Wiktor Wiktorowski? - upewniłam się.
Skinął ledwo zauważalnie głową.
- Nazywam się Łucja Nowak. Wynajmuję pana posiadłość - przywitałam się wesoło i wyciągnęłam dłoń.
- Ach to pani - mruknął gburowato i nie zbyt mile. - Wejdź pani!
To "wejdź pani" zabrzmiało bardziej jak "właź albo spadaj".
Opuściłam dłoń i rozejrzałam się po posiadłości. Dom znajdował się na sporym wzgórzu. Wiał silny wiatr więc okna domu były małe. Budynek był imponujący. Pewnie trzy piętrowy. Mogę się założyć, że większość z pokoi są przeznaczone dla gości, a ostatnie piętro zajmuje strych.
- Józef! - krzyknął pan Wiktor. - Gdzie ty jesteś do cholery? Chodź tutaj! I zawołaj Łukasza!
- Ja pier... - zaczął wyłaniający się z cienia drzew staruch.
- Co żeś powiedział? - zapytał pan Wiktor.
- Nic diable - odparł.
Ku mojemu zaskoczeniu pan Wiktor nie wyglądał na obrażonego.
- Józefie, zawołaj Łukasza niech odprowadzi konia mojej towarzyszki do stajni i zawiadom Zuzę, że mamy gościa. Niech przygotuje wszystko na przywitanie Łucji Nowak - rozkazał swojemu służącemu.
Chwilę później przyszedł jakiś młody chłopak. Miał ciemnobrązowe włosy, prawie czarne i równie ciemne oczy. Był wysoki choć nie tak potężny jak pan Wiktor.
Uśmiechnęłam się na powitanie.
- Cześć - powiedziałam wesoło.
On skinął tylko głową zabrał moją czarną klacz (w tych terenach samochód nie był zbyt dobry) i poprowadził ją do stajni.
Doszliśmy do drzwi. Nad nimi widniał napis Piekielne Wzgórza Pan Michalak. Chciałam się niemu przyjrzeć, ale pan Wiktor wydał z siebie długie, ostrzegające warknięcie więc weszłam do środka.
Od razy znalazłam się w kuchni. Przy stole siedział pan Józef i jakaś dziewczyna pewnie trochę młodsza ode mnie. Zasłaniała się długimi, złotymi włosami, więc nie mogłam zobaczyć jej twarzy. Usiadłam koło niej.
Pan Wiktor złapał ją za kołnierz bluzki z tyłu głowy i wyprowadził z pokoju. Usłyszałam jego gburowaty krzyk:
- Ktoś ci pozwolił tam siedzieć ty mały diable?! Miałaś tylko wszystko przygotować! Nikt cię tam nie zapraszał!
- Nie wystarczy ci, że zabrałeś mi moją posiadłość?! - usłyszałam krzyk dziewczyny.
Rozległ się dziwne plaśnięcie, jakby ktoś wymierzył komuś policzek.
- Ciesz się, że pozwalam ci tu mieszkać! A teraz wypieprzaj do swojego pokoju! - rozkazał pan Wiktor.
Usłyszałam skrzypnięcie. Pewnie ktoś wchodził po schodach. Zaraz potem wrócił pan Wiktor.
- Diablica jedna - warknął.
Udawałam, że nie czuję zagrożenia z jego strony. Przeraził mnie trochę tymi swoimi słowami. Pewnie wszyscy tutaj mają takie paskudne i diabelskie charaktery.
- Może przyszłam nie w porę? Mogę przyjść później - powiedziałam i wstałam.
- Nie, nie... - powiedział pan Wiktor. - Siadaj pani. Rzadko miewam gości i nie chcę by wyszła pani głodna i spragniona. Józefie przynieś nam trochę wina z piwnicy.
Józef wyszedł.
- Co taką młodą panienkę skłoniło do przybycia w moje skromne progi? - zapytał.
Uśmiechnęłam się ciepło.
- Wakacje i atrakcje - odparłam. - Są tutaj dobre tereny łowieckie, a ja i moi przyjaciele lubimy pogonić za lisem. Jednak trudno znaleźć hotel dla ludzi i koni.
Pokiwał ze zrozumieniem głową.
- Tak, tak. Sam często poluję w tych wrzosowiskach i lasach - powiedział ze zrozumieniem. - Przepraszam za to powitanie. Nie umiem przyjmować gości.
- Nie, nic się nie stało - odpowiedziałam.
Wrócił Józef z butelką czerwonego wina w ręce. Co za staroświeckie powitanie.
Józef postawił wino na stole, wyjął kieliszki i nalał nam trochę czerwonego płynu.
- Pójdę do owiec - warknął i wyszedł.
- Niech się panienka poczęstuje ciastkami - rzekł pan Wiktor starając się wyglądać na miłego.
Reszta dnia upłynęła normalnie. Rozmawialiśmy o naszych zainteresowaniach, o koniach i o łowach. Przez przypadek dowiedziałam się, że gosposia z drugiej posiadłości pana Wiktora opiekowała się nim, gdy był mały.
Może porozmawiam z nią i dowiem się czegoś więcej o tym gburowatym i dziwnym człowieku? Ale najpierw spróbuję wyciągnąć sama coś więcej od pana Wiktora. Możliwe, że jego historia jest ciekawsza niż mi się teraz wydaję...


Ostatnio zmieniony przez Summer dnia Sob 19:45, 19 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 21:19, 19 Lut 2011    Temat postu:

Wiktor:

Łukasz:


Ostatnio zmieniony przez Summer dnia Sob 21:19, 19 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jowi
Indygo aura (Grafik)



Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ddz

PostWysłany: Sob 22:26, 19 Lut 2011    Temat postu:

z wspaniałego księcia Kaspiana i niepowtarzalnego Doriana Gray'a zrobiłaś Łukasza? :P Dobry wybór, tak sądze ;) Ten aktor - jakoś go polubiłam ;] Zapewne przez to, że grał Doriana, którego uwielbiam ;]
Intrygująca postać ;] Fajnie zaczynasz opowiadania. Czekam na więcej ;]


Ostatnio zmieniony przez Jowi dnia Sob 22:27, 19 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 11:07, 20 Lut 2011    Temat postu:

Dzięki ;D Ben Barnes jakoś mi na niego pasował xP Poza tym uważam, że on jest śliczny ^^ No i ma grać Dymitra Bielikowa w Akademii Wampirów ;p

Rozdział drugi:

Nie wiem co mnie do tego zmusiło.
Osiodłałam moją czarną klacz, Gwiazdę mimo ulewnego deszczu pojechałam do pana Wiktora. Chciałam się dowiedzieć o nim czegoś więcej. Wydawał się ciekawą osobowością. I kim była owa blondynka nazywana diabłem? No i Łukasz? Wiem, że byli służącymi pana Wiktora, ale miałam wrażenie, że kimś więcej. Poza tym czemu wszyscy tam byli tacy nie mili?
Wskoczyłam na grzbiet klaczy i pogalopowałam do posiadłości pana Wiktora. Może uda mi się coś od niego wyciągnąć?
- Halo?! Ktoś tam jest?! - krzyczałam, gdy znalazłam się przy bramie. Nikt nie odpowiadał.
Zsiadłam ze grzbietu mojej potężnej klaczy i sprawdziłam czy brama jest zamknięta. Otworzyłam ją z wielkim problemem. Była bardzo ciężka, a ja nie należałam do silnych ludzi. Byłam wątła, niska i lekka, ale dzięki temu szybko jeździłam konno i zwykle byłam lisem.
Weszłam powoli na wielkie podwórze i rozejrzałam się czy niema wstrętnych psów pana Wiktora, które miałam nie przyjemność poznać.
Jak na zawołanie drzwi się otworzyły i wybiegły trzy czarne psy. Na łapach były mojego wzrostu. Muszą być wściekłe.
Znałam techniki obrony więc udało mi się kopnąć dwa psy w pyski, a jednego w brzuch. Jednak ja byłam jedna, a na mnie naskoczyły trzy ogromne kundle. Przewróciły mnie na ziemię. Gdyby nie owa jasnowłosa dziewczyna byłoby chyba po mnie. Albo na pewno.
- Wy głupie kundle! - krzyknęła, a psy zwróciły łby w jej stronę. - Zostawcie panią Nowak! Nie macie co robić diabły?!
Jeden z psów szczeknął na nią.
-Zamknij ryj! - warknęła dziewczyna. - Do domu!
Psy wbiegły z powrotem do domu, a ja wstałam chwiejnie. Potrząsnęłam głową próbując pozbyć się z niej przeszywającego bólu.
Dziewczyna podeszła do mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytała jakby mało ją to obchodziło.
- Chyba tak - powiedziałam. - Dziękuję. Za pomoc.
Dziewczyna prychnęła.
- To mój obowiązek - odparła sarkastycznie. - Gdyby komuś coś tutaj się stało miałabym kłopoty. Wiktor by mnie zabił.
Egoistka.
- Mogę wejść do środka się ogrzać? - zapytałam. Byłam cała mokra, trzęsłam się jak galareta. Moją śniadą skórę pokrywała gęsia skórka i wszystko mnie bolało nawet włosy.
- To zależy od Wiktora, ale chyba będzie pani mogła wejść do środka. Zapraszam - burknęła nieprzyjemnie.
Weszłam do kuchni, a potem dziewczyna zaprowadziła mnie do salonu. Był tam kominek. Usiadłam jak najbliżej ognia. W ogóle dom był urządzony w staroświeckim stylu.
Po raz pierwszy miałam okazję przyjrzeć się twarzy dziewczyny. Miała złote loki do pasa, pewnie jedwabiste w dotyku. Oczy ciemnobrązowe i zimne co mnie zaskoczyło. Nos prosty i zgrabny. Skóra bladziutka i śliczna, bez skazy. Usta pełne, pewnie ubóstwiane przez chłopców. Wyglądała jak anioł. Tylko, że miała małego fioletowego siniaka.
Minutę później przyszedł pan Wiktor z Łukaszem. Chłopak był mniej więcej w moim wieku, mógłby chodzić na studia. Urany był w czarne spodnie i skórzaną kurtkę, a pod spodem wystawała biała koszula. Na nogach miał szare trampki mimo pogody czyste. Powiesił kurtki swoją i pana Wiktora na wieszaku. Potrząsnął głową jak pies chcąc pozbyć się skapujące z długich włosów kropelki wody. On i dziewczyna ładnie ze sobą wyglądali.
Pan Wiktor był bogaciej ubrany. Miał na sobie czarny garnitur i białą koszulę. Krawat był ciemny. Również miał mokre włosy, ale nie przejmował się tym.
- Dzień dobry - przywitałam się machając ręką i uśmiechając się ciepło. Miałam wpojone dobre maniery.
- Co panienka tu robi! - krzyknął niemile pan Wiktor na mój widok. - Deszcz pada, a ja nie przypominam sobie bym panią zapraszał! To wyjaśnia dlaczego na podwórku biegała czarna klacz.
Postanowiłam skłamać.
- Jechałam do mojego chłopaka - odparłam. - Nagle się rozpadało, nie wiedziałam gdzie jestem. Całe szczęście później trafiłam tutaj, ale pana psy niezbyt mile mnie powitały. Jednak ta oto panienka okiełznała te bestie i zaprowadziła mnie do środka. Byłam zmarznięta.
Pan Wiktor zmrużył groźnie czarne oczy i spojrzał na dziewczynę, która bez problemu wytrzymała jego twardy wzrok.
- Ktoś ci pozwolił zapraszać gości mały diable?! - warknął.
- Tak - odparła sarkastycznie. - Lepiej żeby psy zagryzły naszych gości. A tak się wczoraj cieszyłeś, gdy przyszła do nas pani Nowak. Już ci się znudziła? A może przypomina ci kogoś?
Pan Wiktor podniósł na nią rękę, ale dziewczyna szybko uciekła na bezpieczną odległość. Nie zdziwiłam się, gdy spojrzała na niego ze strachem, ale szybko się otrząsnęła i zmrużyła swoje śliczne ciemne oczka.
- A dobra, daruję ci diable - warknął pan Wiktor. - Może pani zostać - zwrócił się do mnie. - Niech zastanie panienka na noc. Ciemno jest, zabłądzi pani. Jutro po śniadaniu pojedzie pani do domu z Łukaszem.
- Okay - odparłam.
Siedzieliśmy tak. Dziewczyna zrobiła nam herbatę i zrobiło się nawet można powiedzieć miło.
- Jak pani ma na imię? - zapytałam dziewczynę.
- Zuzanna i proszę mówić mi po imieniu - warknęła.
- A ja jestem Łucja i też możesz mnie nazywać imieniem. - Uśmiechnęłam się do niej.
Siedzieliśmy tak chwilę w milczeniu.
- Pewnie chodzi pani po głowie kim jest Zuzanna i Łukasz? - zapytał pan Wiktor.
Kiwnęłam głową.
- Zuzanna była żoną mojego syna, a Łukasz synem kuzyna mojego przybranego brata - odparł.
- Więc nie jesteście spokrewnieni? - zapytałam.
- Nie zbyt - odparł pan Wiktor. - W tym domu tylko Zuza i Łukasz są spokrewnieni, ale tylko trochę. Są bardzo dalekimi kuzynami.
- A pan nie jest z nikim tutaj spokrewniony? -zapytałam zaciekawiona.
- Nie łączą nas więzy krwi - odparł.
Pokiwałam ze zrozumieniem głową i ziewnęłam ciężko.
- Zuza, pokaż pani jej pokój na drugim piętrze - powiedział.
Zuzanna wstała, a ja ruszyłam za nią. Weszłyśmy po skrzypiących schodach na górę i weszłyśmy do pokoju gościnnego. Ku mojemu zaskoczeniu był tylko jeden taki pokój dla gości. Wszystko w nim było zielone. Okna były małe ze względu na silny wiatr. Była tutaj również łazienka. Był to najnowocześniej urządzony pokój w tym domu.
Zuzanna wyjęła z szafy jakąś białą koszulę.
- Życzę dobrej nocy - mruknęła i wyszła z pokoju.
"Życzę dobrej nocy" zabrzmiało jak "życzę miłych koszmarów!".
Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i poszukałam czegoś na półce. Znalazłam tam pamiętnik Zuzanny Michalak.
Przeczytałam pierwszą stronę.

Nie wiedziałam, że może zdarzyć się coś takiego. Mój ojciec miał mi przywieść pejcz z podróży do Anglii, a nie jakiegoś Cygana. Jak on mógł to zrobić? Nienawidzę tego Cygana tak samo jak mój kuzyn, Michał. Ojciec przejmuje się tylko nim! Poza tym jak mógł dać mu na imię Wiktor? To polskie imię!

Zajrzałam na środek.

Kocham Wiktora! Jest moją prawdziwą miłością. Tylko szkoda, że niedługo osiągnę pełnię mocy. No i Michał nie zgodzi się bym była z Wiktorem. On ciągle go nienawidzi! Poza tym nie ukrywa, że chciałby żebym wyszła za Juliana Walentego. A ja tego nie chcę! Fakt, kocham Juliana, ale moje serce należy do Wiktora i nikogo więcej! Jednak gdybym wyszła za niego mogłabym pomóc mojemu ukochanemu. To chyba nie jest egoistyczne, nie?

Zerknęłam na ostatnią stronę.

Jutro przeprowadzam się do Niebiańskiej Niziny. Jutro wychodzę za mąż za Juliana. Wiktor ciągle nie daje znaku życia. A jeśli coś mu się stało? Jeśli tak nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie widziałam go od trzech lat i tęsknię za nim!

Odłożyłam pamiętnik, położyłam się na łóżku, otuliłam kołdrą i zasnęłam.
A śnił mi się chyba duch.

Zuzanna:


Ostatnio zmieniony przez Summer dnia Nie 14:13, 20 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jowi
Indygo aura (Grafik)



Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ddz

PostWysłany: Nie 16:07, 20 Lut 2011    Temat postu:

no, nieźle się rozkręca ;] ciekawy fragment pamiętnika. coś się dowiadujemy o Wiktorze ;p
ale nie ładnie czytać cudze rzeczy! ;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 16:19, 20 Lut 2011    Temat postu:

Zasady są po to żeby je łamać no nie? ;P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 18:27, 20 Lut 2011    Temat postu:

Mam wenę <poker>

Rozdział trzeci:

Czasem rozdzielasz sny, a rzeczywistość. To co widziałam było tym pierwszym.
Obudziło mnie stukanie do okna. Usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się ziewając. Podeszłam do okna i otworzyłam je. Na zewnątrz nikogo nie widziałam.
Nagle czyjaś ręka złapała mnie za koszulę. Krzyknęłam.
- Wpuść mnie! - słyszałam jakiś kobiecy głos.
- A kim ty do diabła jesteś?! - krzyknęłam wściekła, próbując oderwać szarawe ręce od koszuli.
- Zuzanna! - krzyknęła. - Zuzanna Walentyn!
Niby czemu Walentyn? Przecież czytałam pamiętnik Zuzanny Michalak.
- Puszczaj! - krzyknęłam jeszcze raz.
Palce złapały mnie za szyję i ścisnęły ją mocno...

Obudziłam się z krzykiem. Usiadłam na łóżku cała spocona. Serce waliło mi młotem. Usłyszałam dźwięk kroków. Drzwi otworzyły się i wszedł pan Wiktor.
- Coś się stało? - zapytał.
Pokręciłam głową.
- Po prostu miałam koszmar - odparłam. - Jezu... Kim musiała jest ta Zuzanna Michalak? Ona mi się śniła i...
- Była - poprawił mnie pan Wiktor ze smutkiem. - Ona nie żyje.
Poczułam uścisk w sercu. Kimkolwiek była pan Wiktor musiał ją kochać. Widziałam ból i tęsknotę w jego oczach. Biedak.
- Przykro mi - powiedziałam.
Pokiwał w podzięce głową.
- Jest panienka głodna? - zapytał i znowu stał się gburowaty. - Zuza przygotowała śniadanie.
Wstałam i ziewnęłam.
- Tak - odpowiedziałam. - Muszę tylko się ubrać...
- Zuza pożyczy coś pani - znowu mi przerwał. - Potem pojedzie pani z Łukaszem do mojej drugiej posiadłości, przebierze się panienka i da mu ciuchy.
- Dobrze - powiedziałam i ziewnęłam.
Pan Wiktor wyszedł. Usłyszałam jakieś wrzaski i do pokoju weszła Zuzanna.
Rzuciła mi na łóżko jakieś ciuchy.
- Dziękuję - powiedziałam.
Prychnęła.
- Nie dziękuj mi tylko Wiktorowi - warknęła. - To on mnie zmusił.
I wyszła.
Ubrałam się, umyłam palcem zęby i zeszłam na dół do kuchni.
- Dzień dobry wszystkim! - przywitałam się wesoło.
Próbowałam podczas śniadania nawiązać z Zuzanną, Łukaszem, panem Wiktorem i panem Józefem nawiązać rozmowę, ale oni tylko grzecznie odpowiadali i milkli. Nie są zbyt rozmowni.
Gdy skończyliśmy jeść Zuzanna zaczęła zmywać naczynia. Józef poszedł na podwórze pewnie do owiec.
- Łukasz - powiedział pan Wiktor. - Idź osiodłaj sobie Błyskawicę i klacz pani Nowak. Pojedziecie do Niebiańskiej Niziny. Poczekasz aż pani Łucja się przebierze i odda ci ciuchy Zuzy. Potem wracasz.
- Oczywiście - powiedział i wyszliśmy razem na dwór.
- Do widzenia panie Wiktorze! - krzyknęłam przez ramie.
- Żegnaj panienko! - odkrzyknął niechętnie.
Pomogłam Łukaszowi osiodłać konie.
- Długo tutaj mieszkasz? - zapytałam.
- Od urodzenia - warknął Łukasz.
- Pan Wiktor cię wychowywał? - zażartowałam.
Ku mojemu zaskoczeniu powiedział:
- Tak. I proszę się z tego nie śmiać!
Nie odezwałam się już słowem.
Pocwałowaliśmy do drugiej posiadłości zwaną Niebiańską Niziną. Z ulgą zdjęłam ciuchy Zuzanny. Ona była jeszcze szczuplejsza niż ja! A do tego wyższa. Trudno było chodzić w jej ciuchach. Co dopiero jeździć...
Oddałam ciuchy Łukaszowi, pożegnałam go i wróciłam do budynku.
- Pani Heleno?! - zawołałam służącą.
- Coś się stało kochana? - zapytała kobieta w podeszłym wieku.
- Nic powiedziałam. - Pomyślałam tylko, że dobrze by było porozmawiać przy spólnym stole. Niech pani usiądzie.
Zrobiłam nam herbatę i położyłam gorące szklanki na stole.
- Mieszkała pani kiedyś w Piekielnych Wzgórzach? - zapytałam.
- Tak - powiedziała.
- Pewnie zna pani pana Wiktora?
- Wiem o nim wszystko - potwierdziła. - Nie wiem tylko kto jest jego rodzicami i jak doszedł do bogactwa. Tego jednak nikt nie wie.
- Mogłaby mi pani coś o nim opowiedzieć? - poprosiłam.
- Dobrze - zgodziła się. - Mogę tylko pójść po wełnę i druty? Chciałabym się czymś w tym czasie zająć.
- Niema sprawy - powiedziałam.
Pani Helena poszła na górę i po chwili wróciła.
- Na początku - zaczęła - było nas trzech: ja, Zuzanna i jej dalszy kuzyn, Michał. Nie chodzi mi jednak o tamtą Zuzannę, która mieszka w Piekielnych Wzgórzach. Chodzi mi o jej matkę. Zuzanna była najśliczniejszym dzieckiem w okolicy. Ciemne włosy i oczy, śniada skóra, szerokie czoło, prosty nos i lekki krok. Choć miała zaledwie sześc lat umiała jeździć na wszystkich koniach na świecie. Miała niezbyt dobry charakter i najśliczniejsze oczy, które odziedziczyła po niej jej córka. Michał był taki sam z wyglądu. Jego charakter był za to jeszcze paskudniejszy. Chciał żeby wszyscy lubili jego i nikogo więcej.
Pewnego dnia pan Michalak ojciec Zuzanny powiedział, że wyjeżdża do Anglii w interesach. Obiecał przywieść nam coś z podróży. Zuzanna chciała pejcz, a Michał skrzypce. Od zawsze interesował się muzyką tak jak jego rodzice, którzy umarli, gdy był mały. Ja nie chciałam nic. Pan jednak obiecał mi jedwabną sukienkę. Mimo, że wszyscy mają paskudne charaktery mają też dobre serce.
Pan Michalak długo nie wracał. Zaczęliśmy się martwić o niego. Podczas jego nieobecności pani Michalak, jego żona i matka Zuzanny osiągnęła pełnię mocy. Pani Michalak posiadała wadę genetyczną i dzięki temu potrafiła ruszać przedmiotami. Osiągnięcie pełni było dla niej trudne. Ruszała przedmiotami chociaż tego nie chciała. Raz w nocy zbiła przez przypadek wazon. Nie którzy ludzie umierają przez te zdolności.
Wiedziałam o tym. Sama mam taką samą wadę.
- Gdy pan wrócił - podjęła pani Helena - okazało się, że zgubił pejcz, połamał skrzypce i podarł sukienkę. Dzieciaki były jednocześnie smutne i szczęśliwe. Jednak wkurzyli się jeszcze bardziej gdy pan Michalak przyprowadził ze sobą małego Cygana mniej więcej w wieku Zuzanny.
- Ktoś zostawił go na ulicy - powiedział wtedy pan Michalak. - Chciałem znaleźć jego rodziców, ale nie mogłem. A nie pozostawiłbym go samego w tak wielkim kraju. Więc zabrałem go ze sobą.
Kazał mi go wykąpać i położyć spać razem dzieciakami. Rano okazało się, że spał całą noc pod drzwiami pana Michalaka, gdyż Zuzanna i Michał wyrzucili go z pokoju. Jednak Cygan przywykł już wcześniej do takiego traktowania.Postanowił dać mu na imię Wiktor. Odtąd to było jego imię i nazwisko.
Nie lubiliśmy go. Jednak z biegiem czasu Zuzanna zaczęła go lubić. I to bardzo. Z czasem i ja go polubiłam, ale nie darzyłam go taką sympatią jak Zuza. Razem biegali po wrzosowiskach w Piekielnych Wzgórzach, a ja próbowałam za ich jakoś pilnować. Na próżno.
Wiktor darzył pana Michalaka wielkim szacunkiem. Raz jeden chłopak wyzwał jego przeszywanego ojca. Wiktor pobił go, a że był silny rozłożył go na łopatki.
Jednak Michał i tak nienawidził Wiktora. Był przyzwyczajony, że pan Michalak zabiera tylko jego na łowy. Teraz jednak miał konkurencję. W końcu Pan Michalak wysłał go do szkoły z internatem. Zuzanna zwierzyła mi się, że przed wyjazdem powiedział jej takie słowa:
- Strzeż się tego Cygana, kuzynko. Ani się obejrzysz, a odbierze ci ojca.
I wyjechał.
Pani Helena spojrzała na zegarek.
- O rety! - krzyknęła. - Muszę zacząć gotować obiad! Nie będzie pani miała nic przeciwko temu, że przerwę opowieść w takim momencie?
Uśmiechnęłam się do niej.
- Nie, w porządku - odparłam i poszłam do swojego pokoju myśląc nad słowami pani Heleny.

Zuzanna tylko, że trochę starsza niż w moim opo:


Ostatnio zmieniony przez Summer dnia Nie 18:28, 20 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jowi
Indygo aura (Grafik)



Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ddz

PostWysłany: Nie 19:58, 20 Lut 2011    Temat postu:

to łap wenę i nie puszczaj :P
ciekawa historia ;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 10:43, 22 Lut 2011    Temat postu:

Rozdział czwarty:

Pani Helena codziennie o tej samej porze opowiadała mi o przeszłości pana Wiktora. Przyjemnie było ją słuchać pijąc herbatę (choć wolałabym kawę) i jedząc ciasteczka. Pani Helena miała prawdziwy talent.

Właśnie siedziałyśmy razem w kuchni. Pani Helena robiła na drutach i opowiadała mi wszystko szczegółowo.
- Zuzanna i Wiktor - zaczęła - zostali najlepszymi przyjaciółmi. Chodzili razem do szkoły, bawili się, uczyli. Wiele dzieci chciało się zabawiać z Zuzanną, ale nie zaakceptowali nigdy Wiktora. Postanowili, że będą się bawić we dwoje.
Często jak uciekali z domu biegłam za nimi. Jednak nie miałam aż tyle siły. Wiedziałam jednak, że mają swoją kryjówkę w małej jaskini. Nieraz jak do nich przychodziłam widziałam jak się całują.
Pewnego dnia pan Michalak zaczął się gorzej czuć. W tedy Wiktor i Zuzanna przychodzili do domu wcześniej. Byli też o wiele grzeczniejsi. Zachowywali się jak aniołki co pasowało do ich anielskich twarzy. Czasami zdarzało się iż Zuzanna płakała w ramię Wiktora. Byli ze sobą na prawdę bardzo blisko. Wiktor znał jej wszystkie tajemnice, a Zuzanna nie należała do otwartych osób.
Raz jak wrócili do domu zauważyli karetkę. Od razu wbiegli do domu. Pierwszy pojawiła się Wiktor, bo był od niej szybszy, silniejszy. Zaraz potem przybiegła Zuzanna i zobaczył swojego ojca na noszach i Wiktora płaczącego w kącie. Podeszła do swojego przyjaciela. Przytulili się do siebie i zaczęli płakać.
Nie mieliśmy co zrobić z dziećmi. Całe szczęście, że Michał właśnie skończył szkołę. Wrócił do nas i zaopiekował się dzieciakami. Miał w tedy osiemnaści lat, a Zuzanna i Wiktor trzynaście. Michał przywiózł ze sobą swoją żonę, Konstancję. Była ona wesołą blondynką o niebieskich oczach.
Michał chciał się zemścić na Wiktorze. Przed pojawieniem się Cygana kuzyn Zuzanny był ulubieńcem jej ojca. Jeździli na polowania, gonili za lisem i ścigali na koniach. Jednak po pojawieniu się Wiktora pan Michalak zajmował się tylko nim. Teraz wykorzystał okazję do zemsty.
- Ty Wiktorze - powiedział wtedy Michał - będziesz zajmował się końmi i spał w stajni. Rano będziesz chodził do szkoły, a po powrocie zrobisz lekcje i będziesz wykonywał prace na polu i w stajni. A spróbuj choć raz się zbuntować, a dostaniesz chłostę.
Wtedy właśnie zaczęły się kłopoty. Wiktor wykonywał prace na polu, a Zuzanna musiała mu w tym pomagać. Biegali po wrzosowiskach i oboje zdziczeli. Mimo anielskich twarzy zachowywali się jak diabły. Raz usłyszałam ich rozmowę.
- Zemszczę się na nim - powiedział Wiktor w stajni, gdzie oboje siedzieli. - Zemszczę się.
- Nie mów tak - powiedziała Zuzanna. - Nie powinieneś tak mówić.
- Kiedy myślę o zemście nie czuję bólu - odparł Wiktor. - Wolałabyś żebym czuł?
Nie usłyszałam odpowiedzi bo właśnie wszedł do nich Józef pracujący tu od czterech lat.
- A co wy tu robicie?! - krzyknął. - Zuzia?! Biegiem do pokoju!
- Nie! - odkrzyknęła Zuzanna. - Nigdzie ni pójdę póki mi się nie zachce!
- Zobaczymy! - warknął Józef i wyszedł ze stajni.
Weszłam do nich.
- Zuzanno - zaczęłam spokojnie - lepiej wracaj do pokoju bo Michał was wychłosta! Chodź - złapałam ją za nadgarstek, ale ona zwinnie go wyrwała.
- Nie! - krzyknęła. I wtedy zauważyłam coś dziwnego w jej oczach. Była gotowa oddać życie byleby zostać z Wiktorem. Odwaga. Upór. Była w tym momencie niesamowita. Jakby wkrótce miała osiągnąć pełnie mocy.
Tutaj pani Helena urwała.
- Dlaczego pani nie zdziwiła się, gdy powiedziałam pani o tym? - zapytała mnie.
Uśmiechnęłam się.
- Sama posiadam taką wadę genetyczną - odparłam. Skupiłam się na pustej szklance po herbacie i przysunęłam ją do siebie siłą woli bez większego wysiłku. Byłam w tym naprawdę dobra.
- To wszystko wyjaśnia - powiedziała pani Helena i wróciła do opowiadania. - Wrócił Józef, a zanim przyszedł Michał.
- Zuzanno, wracaj do pokoju! - krzyknął pan.
- Nie! - odpowiedziała dziewczyna. - Nie pójdę! Chcę zostać z Wiktorem!
Zauważyłam łzy w jej oczach.
Michał złapał ją za włosy i pociągnął do siebie mocno. Wiktor złapał jego nadgarstek i ugodził go pięścią w twarz. Michał zatoczył się, ale nie puścił Zuzanny. Ta kopała go i biła po torsie, ale bez skutku. Chyba postanowiła użyć swoich mocy, bo wiadro przed nimi uniosło się na chwilę do góry. Jednak szybko spadło.
Wiktor ugodził Michała po raz drugi. Puścił Zuzannę, która uciekła z pola bitwy. Wiktor bił Michała swoją stalową pięścią tak mocno, że krew buchnęła z nosa jego przeciwnika.
Złapałam go za nadgarstek i próbowałam odciągnąć od Michała. Na próżno.
- Zostaw go! - krzyczałam. Jednak zachowywał się tak jakby mnie tu w ogóle nie było.
Zuzanna położyła mu rękę na ramieniu.
- Wiktor - powiedziała łagodnie. - Zostaw go.
Patrzyli sobie prosto w oczy. Czułam więź przepływającą między nimi. Zrozumiałam,że to nie była jakaś tam zwykłe młodzieńcze zauroczenie. To była prawdziwa, czysta i niewinna miłość.
Wiktor puścił koszulę Michała i odszedł od niego. Zuzanna ruszyła za nim. Trzymali się za ręce.
Zakończyło się to wychłostaniem Wiktora i zamknięciem siłą Zuzanny w pokoju. Słyszałam jej szloch za drzwiami jej pokoju.

Konstancja:


Ostatnio zmieniony przez Summer dnia Wto 10:43, 22 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 10:50, 22 Lut 2011    Temat postu:

A i jeszcze jedno. Czy nikt nie komentuje ostatniej części April?
I ogłaszam konkurs na najładniejszą okładkę do Piekielnych Aniołów. Najlepsza (wybrana przez was) zostanie wklejona do pierwszego rozdziału i napiszę rozdział specjalnie dla zwycięzcy. Tytuł może być angielski lub polski, jak wam wygodnie. Dobrze by było, gdyby okładka zawierała też hasło: "To, że wygląda jak anioł nie znaczy,że nim jest...". Na prace czekam tak długo jak wam wygodnie ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jowi
Indygo aura (Grafik)



Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ddz

PostWysłany: Wto 22:17, 22 Lut 2011    Temat postu:

Nie wiedziałam, że jest nowy rozdział April. Zerknę tam jutro, bo muszę zaraz lecieć spać [zajęcia na 7 wykańczają ;p]
no, a opowiadanie intrygujące ;] polecam powieść 'cień wiatru' Carlosa Ruiza Zafóna - opowiada również tragiczną historię miłosną [skojarzyło mi się po tym zamknięciu w pokoju dziewczyny i ukaraniu chłopaka, podobny wątek w tej powieści jest xD]
chętnie wezmę udział w konqrsie, tylko nie wiem kiedy będę gotowa, żeby coś zgłosić :P
łap wenę dalej, fajnie się czyta wieczorami to opowiadanie ;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Śro 15:15, 23 Lut 2011    Temat postu:

Spoko, Jowi ;D Z okładką nie musisz się spieszyć ^^ Czas nieokreślony xp
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Śro 19:13, 23 Lut 2011    Temat postu:

Okay, słucham Jowi i mam wenę ;D

Rozdział piąty:

Następnego dnia po południu wypuściliśmy Zuzannę. Była akurat niedziela. Próbowałam namówić Michała by wypuścił ją wcześniej, ale nie zgodził się.
- Inaczej się niczego nie nauczy - mówił. - A tak będzie wiedziała, że niema ze mną żartów.
Później dał mi klucz do jego pokoju. Zuzanna wybiegła z domu jak strzała. Chciała jak najszybciej zobaczyć się z Wiktorem.
Pobiegłam za nią. Znalazłam ich tulących się do siebie. Zuzanna całowała Wiktora po policzkach, ramionach i szyję. Już z daleka widać było jaką darzy go miłością. Czystą i niewinną. No i bardzo, bardzo, bardzo silną.
Pewnego dnia w wakacje Wiktor i Zuzanna wybiegli wieczorem na dwór. Długo nie wracali. Chciałam wyjść ich szukać lecz wtedy przybiegł Wiktor. Sam.
- Co się stało? - zapytałam go. - Gdzie jest Zuzanna?
- U Walentych - powiedział dysząc.
Weszliśmy do środka.
- Zacznij wszystko od początku - poprosiłam.
- Biegaliśmy po wrzosowiskach - powiedział, gdy złapał oddech. Dość niepokojąco szybko doszedł do siebie. Szybciej niż normalny człowiek. - Zeszliśmy na jedną z nielicznych tutaj nizin. Znaleźliśmy tam dom i zajrzeliśmy do środka przez okno. Były tam dzieciaki: Julian i jego przybrana siostra Julia. Przynajmniej tak słyszeliśmy. Śmialiśmy się z nich, bo chłopiec tańczył walca sam i jak jakiś małpiszon, a Julia grała na pianinie i śpiewała okropnie fałszując. Zuzanna parsknęła śmiechem i wtedy zauważyli nas. Przez przypadek Walentynowie wypuścili psy i one zaczęły nas gonić. Złapałem Zuzannę za rękę, ale wtedy jeden z tych kundli złapał ją za nogę. Wziąłem jakiś większy kamień i Wepchnąłem go bestii do gardła tak mocno, że pies się udusił. Zuzanna miała zranioną kostkę i nie mogła chodzić. Ale nawet jak pies ją ugryzł to krzyczała: "Wiktor, idź! Uciekaj!" nie martwiąc się o siebie. Po tym jak załatwiłem psa przyszedł Julian. Był starszy ode mnie jednak wyglądał jak byle cios mógł go załatwić. Zawołał kogoś i ten zabrał Zuzannę. Chciałem pójść z nią, bo wołała mnie. Julian, głupi blondas powiedział mi: "Przyjedziemy z nią jak wydobrzeje. Powiedź o tym panu Michałowi". Więc przybiegłem tu jak najszybciej.
W jego opowieści zdziwiło mnie to,że Zuzanna martwiła się o Wiktora. Zawsze martwiła się o siebie. Wiktor ją zmienił. Jednak trudno powiedzieć czy na lepsze czy na gorsze. Nie była już taką egoistką, ale zdziczała, była jeszcze mniej otwarta niż zwykle.
- Gdybyście - zaczęłam - nie włóczyli się po nizinach i wrzosowiskach nie zabrano by Zuzanny. Macie nauczkę. A teraz idź pod prysznic i do spania.
Przez tydzień, kiedy nie było Zuzanny Wiktor zmienił się odrobinę. Szybko wykonywał pracę w stajni i na polu i za zgodą Michała brał klacz Zuzi i cwałował do tak zwanej Niebiańskiej Niziny. Codziennie mówił nam, że nie udzielono mu informacji na temat Zuzanny. Tylko raz powiedziano mu, że dziewczyna dobrze się czuję i przyjadą z nią następnego dnia. Ależ ona się wtedy zmieniła! Zbladła trochę, miała na sobie białą sukienkę do kolan i na ramiączkach, a na nogach srebrne sandałki na szpilkach. Włosy miała upięte w piękny kok z jej długich loków. Wyglądała jak dobrze wychowana panienka.
Wiktorowi nie spodobała się ta zmiana. Patrzył na nią wilkiem jakby była kimś innym. Teraz ten wzrok kojarzy mi się jakby patrzył na córkę Zuzanny, której szczerze nienawidzi.
Wiktor wrócił do koni, kiedy Julian i Julia i ich rodzice razem z Zuzanną weszli do środka. Michał i Konstancja też zeszli. Wszyscy śmiali się oprócz Zuzanny, która jak najszybciej chciała wyjść z domu i zobaczyć się z Wiktorem. Za jej piątą prośbą o wyjście Michał w końcu się zgodził. Po jej wyjściu kazał mi iść za nią. Później się okazało, że śledził ich również Julian.
Schowana za sianem usłyszałam jak Zuzanna mówi do Wiktora:
- Cześć.
Nie usłyszała odpowiedzi.
- Hej - powiedziała i zauważyłam, że złapała go za kołnierz jego zniszczonej, białej koszuli. - Co ci jest?
- Jesteś jakaś inna - powiedział po chwili zastanowienia Wiktor.
Usłyszałam jej śmiech.
- To ciągle jestem ja - zapewniła go. - Zuzia Michalak.
- Nie - powiedział. - Teraz jesteś Zuzanną Michalak. Gdzie ta zwariowana dzika Zuzia w której się zakochałem.
Wiktor mówił do Zuzanny pełnym imieniem tylko wtedy, gdy opowiadał o niej. Tak to zawsze była dla niego Zuzią. Dlatego Zuzanna zezłościła się trochę na niego.
- Stoi przed tobą - powiedziała niepewnie.
Pokręcił głową.
- Przepraszam panią, pni Zuzanno Michalak, ale muszę wykonać swoją pracę - powiedział Wiktor i poszedł sobie.
Zuzanna wybiegła ze stajni z wielkim płaczem.
Od tego czasu Zuzanna zaczęła spędzać dużo czasu z Julianem i Julią. Jedyne stosunki, które utrzymała z Wiktorem to wymienione ukradkiem wściekłe spojrzenia. Ich relacje stanęły pod znakiem zapytania. Wcześniej zakochani w sobie stali się wrogami.

Julia:

Julian (wiem aktor z dr. House'a ;D i nie mogę dodać zdjęcia :[ ):
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Summer dnia Śro 19:22, 23 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summer
Czerwona aura (Moderator)



Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 19:14, 25 Lut 2011    Temat postu:

Rozdział szósty:

Zuzanna i Wiktor pogodzili się po jakimś czasie. I całe szczęście, bo Zuzia często płakała. Czuła się odrzucona. Trudno było wyobrazić sobie jej ból. Gdy ktoś chciał z nią pogadać wyganiała go.
- Zostawcie mnie wszyscy do cholery! - krzyczała, zatrzaskiwała drzwi i płakała sobie dalej.
Pewnego dnia spodziewaliśmy się przybycia Juliana i Juli. Zuzanna ich zaprosiła. Wiktor przyszedł do mnie.
- Potrzebuję twojej pomocy, Heleno - powiedział. - Głupio mi o tym mówić, ale chciałbym zaimponować Zuzannie.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Oczywiście - powiedziałam.
Kazałam mu wziąć prysznic, a sama pobiegłam do sklepu po ciuchy na wieczór. Kupiłam mu eleganckie spodnie, białą koszulę i marynarkę. Krawatu by nie zniósł. Poza tym nie pasowałby do okazji.
Już wtedy piętnastoletni Wiktor był bardzo wysoki i silny. Miał stalowe pięści i był bardzo szybki. Długie czarne włosy związałam mu z tyłu. Wyglądał na prawdę świetnie. Każda kobieta od razu by się w nim zakochała.
Gdy przybyli goście zaczęła się jedna z licznych tutaj awantur. Julian zdjął płaszcz i myśląc, że Wiktor jest służącym podał mu go.
- Nie jestem służącym - powiedział wściekle Wiktor.
Julian spojrzał na niego pytająco z domieszką wściekłości.
- I nie patrz tak na mnie! - dodał wściekle Wiktor teraz już krzycząc.
W jednej chwili stali na przeciwko siebie, a sekundę później Wiktor ściskał mocno jego krtań. Jednak bardziej zaskoczyło mnie to, że zaczął porastać czarną sierścią, sylwetka zaczęła się przekształcać. W końcu wyglądał jak wilk. ogromny czarny wilk. Zaciskał na nim swoje ostre zęby. Był teraz niezwykle przerażający.
Zuzanna złapała wilka za szyję i zaczęła odciągać od Juliana.
- Zostaw go! Proszę! - krzyczała.
Wiktor puścił Julianna i spojrzał Zuzannie w oczy. Dziewczyna przyłożyła mu dłoń do pyska w miejscu, które powinno być policzkiem. Patrzyli sobie prosto w oczy. Jej były ciemnobrązowe i przerażone. Jego czarne i głębokie, ale jednocześnie dziwnie puste.
Sierść z jego twarzy zaczęła znikać, zaczął przybierać ludzką postać. Ubrania podarły się w niektórych miejscach. W końcu wyglądał normalnie. Była to najbardziej przerażająca rzecz jaką kiedykolwiek widziałam.
Zuzanna przytuliła się do niego łkając cichutko z przerażenia i smutku. Wiktor został w zwierzęcej pozycji, nie odwzajemnił uścisku.
Julian kaszlał mocno. Walentynowie odznaczali się słabym zdrowiem i siłą. Nic dziwnego, że tak dotkliwie to odczuł. Mocniej niż ktokolwiek inny.
Do pokoju wszedł Michał z Konstancją.
- Co do kur... - zaczął, ale gdy zobaczył Julianna na ziemi, Wiktora w zwierzęcej klęczącej pozie i tulącą go do siebie Zuzannę zamilkł.
Konstancja krzyknęła. Julia dzwoniła po pogotowie płacząc.
- Kto to zrobił?! - krzyknął Michał.
- Ja - odparł Wiktor.
Michał chwycił go za marynarkę i zaprowadził do stajni. Zuzanna pobiegła za nimi ja też.
- Co chcesz mu zrobić?! - krzyczała Zuzanna.
- Chłosta! Powinien ją dostać! - odparł głośno.
- Nie! - krzyknęła dziewczyna i ugryzła Michała w rękę którą trzymał Wiktora. On po prostu odepchnął ją drugą dłonią tak mocno, że się przewróciła. Zanim dobiegła do drzwi Michał zamknął je na klucz. Zuzanna zaczęła głośno płakać, ze stajni słychać było uderzenia bicza o skórę i ciche jęki. Michał Wyszedł z wypiekami na policzkach i zamknął stajnię na klucz. Zuzanna biła go w ramiona i kopała w nogi. Michał złapał ją z tyłu za nadgarstki. Dziewczyna krzyczała na niego:
- Puść mnie! Puszczaj ty debilu! Daj mi iść do Wiktora!
Zaprowadził ją do pokoju i zamknął. Słyszałam szloch dziewczyny. Julian doszedł jakoś do siebie. Michał przeprosił ich za wszystko. Julia i Julian postanowili, że od dzisiaj to Michalakowie będą składać im wizytę.
Gdy wypuszczono Wiktora, Zuzanna już na niego czekała. Przytulili się do siebie. Dziewczyna płakała. Gdy się uspokoiła poszli razem na wrzosowiska i góry. Zanim całkiem zniknęli widziałam jak się całują. Zauważyłam też ślady bicza na skórze Wiktora i rany na przegubach Zuzanny. Wyznawała ona zasadę: skoro on cierpi z bólu fizycznego i psychicznego to ja też powinnam. Wtedy właśnie się okaleczała. Był to kolejny dowód jej miłości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jowi
Indygo aura (Grafik)



Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ddz

PostWysłany: Nie 20:37, 27 Lut 2011    Temat postu:

nie możesz dodać zdjęcia, bo musi mieć na końcu rozszerzenie. to nie może być odnośnik do innej strony :) musi mieć .jpg albo .gif albo coś w ten deseń :)
ym, ciekawe podejście z tym wyznawaniem miłości przez okaleczanie się ;]
czyżby wilkołaki? ;> ciekawy pomysł. czekam na więcej ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Córy Ciemności Strona Główna -> Nasze opowiadania / Summer Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin